Czeska kopalnia uranu Javornik - Zalesie
Osada Zalesie jest położona w północnej części czeskich Rychlebských hor (po polskiej stronie Góry Złote),
około pięć kilometrów na zachód od miasta Javornik. W rejonie Zalesia (dawniej Waldecke - Valdek) już na
początku XX wieku znane były drobne wystąpienia rud żelaza i miedzi. Przed pierwszą wojną światową
wydobywano tam (lokalizacja Viebichkoppe) magnetyt. Jednak dopiero w 1957 roku, po przeprowadzeniu
szczegółowych badań (prace poszukiwawcze prowadziło przedsiębiorstwo Jáchymovské Doly) odkryto tutaj złoże
uranu. Stanowiło ono najbardziej znaczącą akumulację mineralizacji uranowej w jednostce orlicko
kłodzkiego metamorfiku. W obszarze złoża występował urozmaicony kompleks zmetamorfizowanych skał
travneńsko lądeckiego pasma grupy strońskiej - m.in. gnejsy, paragnejsy, wapienie krystaliczne, amfibolity,
lamprofiry i kwarcyty. Badania i prace poszukiwawcze (w latach 1957 - 1964) prowadził tu
zakład geologiczny Nové Město na Moravie, zaś eksploatacja złoża (1958 - 1968) organizacyjnie podlegała
przedsiębiorstwu Uranové Doly - Dolní Rožínka. Wydobycie rozpoczęto drążąc trzy sztolnie. Sztolnia C-I (wejście
na wys. 597 m n.p.m.) o długości 885 m otwierała pierwszy poziom wyrobisk górniczych. Sztolnia
C-II (wejście na wys. 565 m n.p.m.) o długości 1125 m poziom drugi, oraz najniżej położona
sztolnia C-III (wejście na wys. 524 m n.p.m.) o długości 1425 m (po lewej stronie drogi Zalesie
- Javornik) poziom trzeci. Czwarty i piąty poziom eksploatacji osiągnięto poprzez wewnętrzne szyby,
w tym najgłębszy (drążony z poziomu trzeciego) szyb o głębokości 105 metrów tzw. "ślepa jama". Ogółem na
pięciu poziomach wydobywczych wykonano ponad 23 kilometry chodników w tym 11 km prowadzonych
bezpośrednio za uranonośnymi żyłami. Spośród stwierdzonych w złożu 25 żył (głównie o przebiegu N,NW -
S,SE) najbardziej wydajne okazały się żyły Pavel oraz c4, c7, c11 i c13. Długość rudnych żył (przy maksymalnej
grubości około 40 cm) zawierała się w przedziale od 30 do 300 metrów. W złożu stwierdzono także
szereg tzw. obszarów rudnych spośród których największe znaczenie miał obszar wydobywczy "Gabor". Prace objęły
obszar około 2,2 km2. W trakcie dziesięcioletniej eksploatacji złoża wydobyto (w przeliczeniu
na uzyskany z rudy metal) ponad 400 ton uranu. Skala wydobycia pozwala oceniać złoże jako najbardziej
zasobne pośród małych złóż uranu w Czeskim Masywie. Z mineralogicznego punktu widzenia Zalesie
zasłynęło bardzo bogatymi (ponad 100 rodzajów) wystąpieniami minerałów. Z samych minerałów uranu występowały
tu autunit, bekerelit, betauranofan, coffinit, czerń uranowa, fourmarieryt, metaautunit,
metanovacekit, metatorbernit,
metatujamunit, metauranospinit, metazeuneryt, novacekit, torbernit, trogeryt, tujamunit, uraninit, uranofan, uranospinit,
wolsendorfit i zeuneryt. W żyłach uranu stwierdzono także obecność annabergitu, chalkopirytu, erytrynu,
hematytu, galenitu, sfalerytu, rodzimego srebra i rodzimego bizmutu. Prace górnicze zakończono w 1968
roku, po całkowitym wyeksploatowaniu złoża. Zgromadzony na hałdach materiał skalny w niewielkim stopniu
został wykorzystany jako kruszywo przy budowie lokalnych dróg. W późniejszych latach, pozostałości hałd
splantowano i poddano rekultywacji poprzez przykrycie warstwą ziemi żyznej i obsadzenie terenu lasem.
Kopalnia uranu Javornik - Zalesie
w fotografii Milana Janaty
Milana poznałem (w pewnym sensie :-), pod ziemią. Podczas pierwszego pobytu w
kopalni w Zalesiu pozostawiłem w jednym z bardziej oddalonych chodników wiadomość
o sobie z prośbą o kontakt. Nie spodziewałem się, że nastąpi on tak szybko i byłem bardzo zdziwiony, gdy
po upływie zaledwie kilku dni odebrałem e-mail ze zdjęciem mojego
"podziemnego listu". Jak się okazało, niemal otarliśmy się z Milanem o siebie schodząc pod ziemię
w odstępie tylko jednego dnia. Od tego zdarzenia zaczęła się nasza korespondencja. Kopalnię uranu udało
mi się odwiedzić jeszcze dwukrotnie. Obecnie nie jest już dostępna - w kwietniu 2005 roku jedyne wejście do niej
solidnie zalano betonem. Pozostały nam zdjęcia i wspomnienia. Mam więc dzisiaj tym bardziej miłą okazję aby
przedstawić tutaj Milana i jego przyjaciół z klubu speleologicznego, a także pokazać udostępnione mi fotografie.
01.
Milan w chwilę po pokonaniu wejścia do sztolni S-IIa.
Wszystkie wejścia do kopalnianych sztolni zostały zawalone po zakończeniu wydobycia w 1968 roku. Od tego czasu
wyrobiska kopalni pozostawały niedostępne. Trudno dziś ustalić, kto i kiedy zdołał przekopać się
przez zawał sztolni S-IIa wykorzystując fakt, że nieomal do samej powierzchni jej "sufit" stanowiła lita skała.
Pod nią właśnie zachowało się wystarczająco dużo przestrzeni, aby człowiek mógł przecisnąć się do środka.
Z dość dobrze ukrytego wejścia skorzystała nieliczna grupa "wtajemniczonych" pasjonatów podziemnego świata.
Mnie także kiedyś się to udało.
02.
Sztolnia składu materiałów wybuchowych S-IIa.
Zwalisko elementów obudowy i drzwi magazynu materiałów wybuchowych. W stropie widać jedną z kotew
podtrzymujących dawniej drewnianą obudowę. Kiedyś byłem zaskoczony wielością wnęk w ścianach tego chodnika
oraz jego łamanym przebiegiem. Teraz już wiem, że takie ukształtowanie miało w razie eksplozji zgromadzonych
tu materiałów wybuchowych wyhamować falę uderzeniową. Na czeskiej mapie geologicznej boczne wejście do poziomu
drugiego nosi nazwę "Štola skladu střeliva u Š-II".
03.
Wejście do magazynu detonatorów.
Wewnątrz, w ścianie pomieszczenia (powiększenie) widoczna jedna z metalowych szaf do przechowywania
detonatorów. Wózek (chyba jedyny pozostały w chodnikach) jest wprawdzie niekompletny, ale nadal sprawny.
Kiedy byłem tu ostatnio, dosiadł go towarzyszący mi kolega Tomek. Rozpędzony przeze mnie, pojechał zdumiewająco daleko biorąc z fantazją dwa
zakręty. Gaśnicy nie wypróbowaliśmy. :-)
04.
Zakończenie chodnika składu materiałów wybuchowych.
Widok na część zachowanego w sztolni S-IIa toru kolejki.
To samo (jak i na poprzedniej fotografii) miejsce w ujęciu od strony "łamanego" odcinka chodnika. Z prawej
strony widoczne drzwi do magazynu detonatorów. Tam także (w dodatkowym, przyległym do magazynu pomieszczeniu)
"urzędował" szef składu oraz jego pomocnik.
05.
Początkowy odcinek głównego chodnika S-II.
Główny chodnik drugiego poziomu z widokiem na tzw. zsyp 1. Kiedy funkcjonowała tu kolejka, urobek z wyżej
położonego wyrobiska spadał wprost do podjeżdzających wagoników.
06.
Tablica informacyjna.
Kolega Milana demonstruje jedną z tablic informacyjnych na jakie można było natrafić w chodnikach.
ÚC - Úniková Cesta - droga ewakuacyjna. Warto zwrócić uwagę na jego oryginalne nakrycie głowy. Taki kask był
charakterystycznym elementem wyposażenia czeskich górników w latach sześćdziesiątych.
(foto arch.)
07.
Środkowy odcinek głównego chodnika drugiego poziomu.
W podłożu, mimo upływu lat nadal widoczne ślady po podkładach torów kolejki. Fotografia dobrze pokazuje odległą
perspektywę chodnika i kontrastowe ubarwienie ścian. Ja, mając do dyspozycji daleko słabsze światło oglądałem
otoczenie na dystansie zaledwie kilku lub kilkunastu metrów, zastanawiając się z coraz większym niepokojem, dokąd
mnie "to" zaprowadzi i kiedy się skończy...
08.
Rozgałęzienie w głównym chodniku drugiego poziomu.
Widoczne z lewej strony, trochę zasypane przejście prowadzi do małego, ale bardzo zagmatwanego systemu komór
i korytarzy. Między innymi do tzw. sali erytrynowej. Mnie zdarzyło się tam błądzić chodząc kilkakrotnie po
własnych śladach. Stamtąd też bierze początek upadowa do trzeciego poziomu, oraz podejście na poziom pierwszy.
Główny chodnik (na wprost) zakończa po kilkudziesięciu metrach małe pomieszczenie - blecharna. Poza kadrem
fotografii (po prawej stronie) znalazło się wejście do jeszcze jednego odgałęzienia.
09.
Zakończenie chodnika - blecharna.
Z powodu małych rozmiarów pomieszczenia i drzwi pokrytych siatką nazwałem je kurnikiem wzbudzając tym wesołość
Milana. Jak mi wyjaśnił, w gwarze pracujących tu górników jego nazwa brzmiała - "blecharna". Znaczy to mniej
więcej - "pchla dziura". Górnicy mogli tu odpocząć i zjeść przyniesiony ze sobą posiłek.
10.
Skrzynia do...
Na początku myślałem, że może to być pojemnik na rudę uranu, następnie, że
w skrzyni transportowano materiał wybuchowy. Przemawiał za tym fakt, że
tego rodzaju pojemniki transportowe były znane z innych kopalni. Jednak
ostateczne wyjaśnienie zagadki okazało się nader prozaiczne. Owa
tajemnicza skrzynia, to przenośne, kopalniane WC. Obecnie brak przy nim
tylko górnej, charakterystycznej deski i pokrywy. Wewnętrzny, wyjmowany
pojemnik po napełnieniu wywożono na powierzchnię do opróżnienia. Zazwyczaj
w pobliżu tej swoistej toalety stało jeszcze pudło z zapasem wapna
chlorowanego i łopatką.
11.
Jeden z bocznych chodników.
Boczne odgałęzienia, drążone zapewne w ślad za uranonośnymi żyłami mają bardzo zróżnicowane długości i zazwyczaj
są ślepo zakończone. Na fotografii jeden z bardziej okazałych odcinków.
12.
Milan w odległym rejonie poziomu drugiego, tzw. zsyp 2.
Około kilometra od wejścia. Tu, jakby kopalnia w miniaturze - chodniki wąskie i zwykle niskie, gęsto usłane
odłamkami skał.
13.
Sala erytrynowa.
Nazwę przypisaną tej komorze Milan wziął z pewnością od występujących na ścianach wykwitów arsenianu kobaltu.
Mnie przywodzi ona na myśl minerał jaki znalazłem kiedyś w Zalesiu - mieszaninę związków kobaltu i uranu której
nie potrafię nazwać. Bardzo możliwe, że właśnie z tego miejsca został on wydobyty.
14.
Sala erytrynowa.
Jak widać, to dość obszerne pomieszczenie, tutaj w innym ujęciu. Drabina jest początkiem drogi do pierwszego
poziomu wyrobiska. Trochę żałuję, że kiedyś wycofałem się stąd zaledwie po wejściu na "pięterko". Niestety, właśnie
kończyło mi się światło i musiałem pomyśleć o szybkim (do wyjścia ponad pół kilometra) odwrocie. Zresztą...
nie jestem pewien czy samodzielnie odważyłbym się zdobywać pierwsze piętro. Następne zdjęcie pokaże dlaczego.
15.
Wyżej, głębiej, dalej... Szybem na pierwszy poziom.
W wielu miejscach kopalni elementy drewnianych konstrukcji zachowały się w nawet niezłym stanie. Na fotografii,
ryzykowna (mimo wszystko) próba wydostania się na wyższe piętro.
16.
Komora u wylotu szybu na pierwszym poziomie.
Próba (patrz poprzednie zdjęcie) zakończyła się pomyślnie i wraz z ekipą Milana jesteśmy już na pierwszym
poziomie wyrobiska.
17.
Komora u wylotu szybu na pierwszym poziomie.
Jeszcze raz to samo miejsce. Tutaj w nieco innym ujęciu.
18.
Pierwszy poziom. Przegroda (tzw. větrné dveře) w chodniku.
Także w chodnikach na drugim poziomie widziałem tego rodzaju grodzie. Zapewne miały one
wpływ na wentylację wybranych rejonów, tłumiły przeciągi i zbytnie rozprzestrzenianie się pyłu.
19.
Pierwszy poziom. Woda w chodniku.
Właściwie, to prawie wszędzie w kopalni jest mokro, ale chodniki pierwszego poziomu dzieli od powierzchni
dystans zaledwie około 50 metrów. Być może to właśnie jest przyczyną, że w tym miejscu zebrało się nieco
więcej wody - patrz także poprzednie zdjęcie.
20.
Zawał.
Niewielka część chodników pierwszego poziomu kopalni jest całkowicie odcięta zawałami. Prawie zawsze wyglądają
one tak samo - kłębowisko skał i strzaskanej drewnianej obudowy.
21.
Skrzynka.
Zapewne była przeznaczona na próbki (rdzenie) z odwiertów. Badania i prace poszukiwawcze przez długi czas
(od 1957 do 1964 roku) prowadzono tutaj równolegle z eksploatacją złoża.
22.
Pierwszy poziom - fragment chodnika.
Gdyby nie brak charakterystycznych białych wykwitów na drewnianych belkach można by odnieść wrażenie, że
fotografia została wykonana w kopalni soli.
23.
Pierwszy poziom - wyeksploatowana
komora.
Interesujące miejsce, ale niewątpliwie trzeba mieć
odrobinę podwyższoną odporność na lęk, aby wejść pod taki strop. "Zwykłe"
chodniki wydają się daleko bardziej bezpieczne.
Na pierwszym
planie żelazna niecka nieznanego przeznaczenia. Można by zakładać, że
służyła jako pojemnik na wydobytą rudę, jednak jak wynika z relacji byłego
górnika (czytaj też komentarz do ostatniego, archiwalnego zdjęcia) ręcznie
wydobyte kawałki szczególnie dobrej jakości rudy, górnicy odkładali do
zwykłych drewnianych skrzynek nie stanowiących jakiejkolwiek ochrony przed
promieniowaniem. Za pozyskiwany w ten sposób, niejako "przy okazji"
dodatkowy urobek, górnik oprócz normalnego wynagrodzenia otrzymywał
specjalną premię wysokości 500 koron czeskich za skrzynkę rudy o
odpowiednio wysokiej zawartości uranu.
24.
Podziemny zaułek.
Jeden spośród bardzo wielu. Pełno tutaj różnych niespodzianek - szybików, korytarzy, wnęk drążonych we wszystkich
możliwych kierunkach i na rozmaitych wysokościach. Trudno się w tym wszystkim orientować i poruszać. Jeszcze
trudniej to opisać. :-)
25.
Milan przy pracy.
A oto sprzęt oświetleniowy pomocny przy eksploracji oraz fotografowaniu podziemnych wyrobisk, używany przez
Milana:
Reflektory -
1 x halogen 100W/12V (do dużych odległości - kąt 20°).
2 x halogen 50W/12V (do małych odległości - kąt 60°).
1 x halogen 50W/12V wodoszczelny.
Akumulatory ołowiowo żelowe - 12V/7Ah, 12V/4Ah.
Lampy błyskowe - Metz 38, National 20.
Optyczne tzw. synchro spusty.
Pirotechniczne środki oświetlające.
Lampa acetylenowa.
26.
Na zakończenie - archiwalna fotografia z Zalesia.
Poza speleologiczną pasją, Milana Janatę połączyła z Zalesiem także osoba jego stryja, niegdyś górnika tutejszej
kopalni. Obok fotografia wykonana w chodniku sztolni S-II w 1962 roku. Drugi od lewej (z lampą karbidową w dłoni)
pan Josef Matuška - stryj Milana. Przemierzając chodniki starej kopalni uranu w Zalesiu podążaliśmy śladami
pracujących tutaj kiedyś ludzi. Niech więc fotografia kilku z nich, wykonana przed ponad czterdziestu laty
zamknie teraz naszą podziemną opowieść.
11-09-2005
Milanowi Janacie dziękuję za pomoc i udostępnienie materiałów z których powstała ta strona. Andrzej Pełka.